poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział drugi.

Serdecznie proszę o udział w ankiecie :)
+włączona możliwość komentowania z anonima (nie wiem dlaczego była wyłączona...) 
weryfikacja obrazkowa też już została wyłączona... (co ten blogger?! -.-)


                Siedziałam w kuchni przy niewielkim stoliku, beznamiętnie wpatrując się w ciemno-brązową ciecz, która znajdowała się w moim kubku i miała postawić mnie na nogi, ale trochę średnio jej to wychodzi... Czuję jak moje oczy same się zamykają, co spowodowane jest kolejną nieprzespaną nocą. Cały czas przewracałam się z boku na bok, próbując odgonić wszystkie dręczące mnie myśli. W mojej głowie co chwilę pojawiały się wspomnienia mojej mamy, mój tata leżący w szpitalu i dodatkowo fakt, że muszę przeprowadzić się do obcego mężczyzny, który jest piłkarzem najlepszego klubu na świecie i bynajmniej nie ma dobrej opinii wśród ludzi, potęgował moją bezsenność. 

                Kiedy o godzinie 8:00 usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, moje serce zaczęło bić dwa razy szybciej. Odblokowałam telefon i zobaczyłam, że nadawcą jest pan Bartra. Tak jak się umawialiśmy- wysłał dokładną godzinę i adres gdzie mamy się spotkać. Podejrzewam, że będzie to  dom, w którym od dziś spędzać będę większość swojego czasu. Na miejscu miałam być o 16, więc spokojnie zdążę spakować najpotrzebniejsze rzeczy i jeszcze odwiedzić tatę. Wczoraj tylko do niego zadzwoniłam i miałam z tego powodu strasznie wyrzuty sumienia. 

                Nie marnując czasu, dopiłam już praktycznie zimną kawę i poszłam na górę. Najpierw wstąpiłam do sypialni taty, aby zdjąć z szafy niewielką walizkę, do której włożę ubrania i kosmetyki. Wzięłam ją do pokoju i otworzywszy, zobaczyłam, że w środku znajduje się kartonowe pudełko. Z ciekawości zajrzałam do niego i momentalnie tego pożałowałam. Kiedy podniosłam pokrywkę, moim oczom ukazały się nasze rodzinne zdjęcia. Ja, tata i mama- szczęśliwi jak nigdy. Usiadłam po turecku i dokładnie przeglądałam jedno po drugim, czując jak po policzkach ciekną mi łzy. Od śmierci mamy starałam się o tym nie myśleć, chociaż nie wychodziło mi to zbyt dobrze. Jednak kiedy zobaczyłam te fotografie, wszystko we mnie pękło. Te wspomnienia, cudowne chwile uderzyły we mnie z siłą czołgu i rozbiły na milion drobnych kawałeczków. Już nawet nie starałam się kontrolować łez, które coraz to większymi strumieniami spływały z mojej twarzy. Głośno zanosiłam się płaczem, wiedząc, że i tak nikt mnie nie usłyszy ponieważ jedyna osoba, która mi pozostała jest właśnie w szpitalu. Nawet nie widziałam co znajduje się na kolejnych zdjęciach, bo słona ciecz zamazywała mi cały obraz. Tak bardzo chciałam cofnąć czas, mieć znowu obojga rodziców przy sobie. To wszystko spadło na mnie za szybko. Jeszcze do niedawna byłam nieodpowiedzialną nastolatką, która buntując się przeciwko rodzicom, robiła sobie tatuaże czy kolczyki w różnych miejscach, a teraz nagle mam wydorośleć? Jeżeli to wszystko jest pomysłem Boga, to ma niezłe poczucie humoru. Oparłam się plecami o łóżko i podciągnęłam kolana pod samą brodę. Nie znosiłam tych momentów, kiedy czułam się tak cholernie samotna i niepotrzebna. Miałam jakieś ciotki, wujków i kuzynostwo, ale kiedy mój tata trafił do szpitala, a ja poprosiłam ich o pomoc, wszyscy się odwrócili twierdząc, że oni również potrzebują pieniędzy. Gówno prawda. Rodzina od strony taty praktycznie śpi na kasie, ale po co się dzielić, skoro można mieć wszystko dla siebie, czyż nie? W jednej chwili cały mój żal przerodził się w niesamowitą złość. Jak można być tak nieczułym na ludzką krzywdę? Jak człowiek, może być tak obojętny na los własnego brata? Nigdy tego nie zrozumiem. Dopóki mieliśmy pieniądze, wszystko było w porządku, ale kiedy mama odeszła, a tata stracił pracę, nagle staliśmy się dla nich obcymi ludźmi. Człowiek kocha patrzeć na czyjś upadek, ale ja nie dam im tej satysfakcji. Pokaże im, że jeżeli mi na czymś zależy, to osiągnę to. Nawet jeżeli miałabym zapłacić za to najwyższą cenę.

                Dłońmi otarłam łzy i włożyłam wszystkie zdjęcia z powrotem do pudełka, po czym odniosłam je i schowałam na samym dnie szafy. Czy chciałam zapomnieć? Nie. Po prostu wolałam w najbliższym czasie nie natrafić na nie ponownie, bo skończyło by się to tak jak przed chwilą. Weszłam do łazienki i opłukałam twarz zimną wodą, aby nieco zmyć ślady płaczu. Opuchlizna z oczu zapewne tak szybko nie zejdzie, ale może zanim pojadę na spotkanie, stanie się trochę mniej widoczna. Pozbierałam z półki i szafek wszystkie swoje najpotrzebniejsze kosmetyki i włożyłam je do saszetki, którą włożyłam do walizki. Następnie spakowałam do niej trochę bluzek, spodenek i innych ubrań oraz rzeczy, które z pewnością będą przydatne.  

***
                Zaraz po wizycie w szpitalu, wzięłam walizkę i poszłam na przystanek taxi. Bardzo się cieszyłam, że odwiedziłam tatę, ponieważ byłam teraz spokojniejsza. Lekarz powiedział, że jest coraz lepiej, a pobyt w sanatorium i utrzymywanie odpowiedniej diety pomoże w uniknięciu kolejnego zawału. Niemniej jednak, nadal będą potrzebne pieniądze na leczenie, więc chcąc nie chcąc, pracę muszę mieć.

                 Im bliżej miejsca, gdzie miałam wysiąść, tym bardziej miękły mi kolana. Tu już nie chodzi o mieszkanie u obcej osoby, ale cholera dlaczego tą "osobą" ma być akurat Marc Bartra ? Poczytałam sobie co nieco o nim i nie sądzę żeby nasza współpraca była owocna. Z tego co piszą, wynika że piłkarz jest niezłym kobieciarzem i imprezowiczem. Podobno na boisku był niezastąpiony, dopóki pieniądze i sława nie uderzyły mu do głowy. Zamiast treningów wybierał pub`y i dyskoteki, co przyczyniło się do obniżenia jego formy i wyleciał z podstawowego składu. Gdyby nie to, że tak bardzo potrzebowałam pieniędzy, zrezygnowałabym z tej oferty. Zwłaszcza po tym, jak przeczytałam, że każdy, kto podejmuje pracę w jego domu, rezygnuje z niej szybciej niż ją w ogóle znalazł. Taaa, nie brzmi to wszystko zbyt optymistycznie... 

                Z chwilą, gdy do moich uszu dotarł głos kierowcy, oznajmiający, że jesteśmy na miejscu, moje mięśnie niespodziewanie się spięły. Przełknęłam gulę, która utworzyła mi się w gardle i chwyciwszy za klamkę, wysiadłam z pojazdu. Ręce zaczęły mi się pocić, serce zaczęło bić dwa razy szybciej, a oddech przybrał nienaturalne tempo. Rozważałam opcję ucieczki, ale wtedy zobaczyłam jak w moją stronę idzie pan Bartra z żoną.

                - Dzień dobry - uśmiechnęłam się nieznacznie i nerwowo zaczęłam wykręcać palce w rękach. Byłam pewna, że mój głos brzmiał bardzo nienaturalnie, ale nic nie mogłam na to poradzić. Cieszyłam się, że przez ten cały stres, jestem w stanie cokolwiek z siebie wykrztusić.
                - Dzień dobry. Baliśmy się, że się pani rozmyśliła - sądzę, że byli przygotowani na taką ewentualność, gdyż ulga w oczach pana Fabio, była wyraźnie zauważalna. Taksówkarz wyjął z bagażnika moją walizkę i postawił tuż obok mnie. Dopiero teraz zerknęłam na dom, który znajdował się przede mną. No okej, nie oszukujmy się... to nie był dom, tylko jakiś pieprzony pałac! 

                Budynek był naprawdę ogromny. Ściany miały kolor kremowy, a wokół dużych, białych okien były złote zdobienia. Z przodu widoczne były dwa balkony, z białymi, marmurowymi barierkami. Brama była wysoka, a do drzwi prowadziła długa ścieżka z brązowych kamyczków, obrośnięta różami i niewielkimi, zielonymi krzaczkami. Wszystko wyglądało jak w bajkach Disneya, a ja już wiedziałam, że kompletnie tu nie pasuje.

                Kiedy stanęliśmy przy wejściu, ktoś gwałtownie pociągnął za klamkę, a po chwili z drzwi wybiegła rozwścieczona dziewczyna. Odsunęłam się na bok, nie chcąc stawać jej na drodze. Co jak co, ale na zrównoważoną psychicznie to ona mi nie wyglądała...

                - Zobaczysz Bartra! Jeszcze tego pożałujesz! - takimi oto słowami pożegnała się ze stojącym przede mną chłopakiem. Jak można było zauważyć, nie specjalnie go to ruszyło. Jego mina wydawała się znudzona, a on sam najwidoczniej był przyzwyczajony do takich sytuacji. Przeciągając się nieznacznie, podrapał się po nagiej klatce piersiowej, a po chwili zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół. Boże, on stał przede mną w samych bokserkach! Powinnam odwrócić wzrok, ale jego ciało było wręcz idealne. Szerokie barki, wąska talia, umięśnione ręce i nogi i wyrzeźbiony brzuch. Do tego ta opalenizna, zmierzwione włosy i duże, intensywnie brązowe oczy otoczone czarnymi rzęsami, których długości aż mu zazdrościłam. Mogłabym tak wymieniać dłużej, gdyby nie głos, który przywrócił mnie do rzeczywistości.
                - Zrób zdjęcie, będzie na dłużej - to jedno zdanie, któro padło z jego ust, sprawiło, że chciałam zapaść się pod ziemię. Byłam pewna, że moje policzki są czerwone, a kiedy dostrzegłam na jego twarzy bezczelny uśmiech, tylko się w tym utwierdziłam.
                - Marc! - syknęła pani Catalina, upominając go. Cóż, muszę przyznać, że dał próbkę tego, o czym piszą w gazetach. Nie zmienia to jednak faktu, że jest nieprzyzwoicie przystojny. Piłkarz przewrócił oczami i po chwili znów na mnie spojrzał, co mnie bardzo peszyło.
                - Proszę, wejdźmy dalej -  ojciec Hiszpana postanowił zignorować jego zachowanie i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
                Wnętrze domu wcale nie odstawało od tego, co widać z podwórka. Salon był urządzony nowocześnie, w jasnych kolorach, tak samo jak reszta pomieszczeń, które udało mi się narazie dostrzec. Widać, że to typowo męskie mieszkanie, ale wyglądało bardzo schludnie i czysto, co zapewne nie było zasługą Marca.
                - Może zacznijmy od kuchni - po tych słowach podążyłam w ślad za rodzicami Marca, a on sam szedł tuż za mną. Czułam się strasznie nieswojo w jego towarzystwie. Miałam wrażenie, że obserwuje każdy mój ruch.
                - Ta część domu należy do Rosity, która tutaj gotuje. Oczywiście możesz z niej korzystać kiedy tylko będziesz potrzebowała - wyjaśniła mi pani Catalina - w zasadzie, to cały dom jest do twojej dyspozycji - dodała po chwili zastanowienia i uśmiechnęła się.
                - Włącznie z moją sypialnią - wtrącił Marc z rozbawioną i pewną siebie miną. Momentalnie poczułam jak robi mi się gorąco, a zdradliwe rumieńce wkradają się na moją twarz.
                - Synu, idź się ubierz, proszę - tym razem głos zabrał jego ojciec, który nie krył swojej złości. Widać, że nie pasował im styl bycia ich syna, ale z drugiej strony, nie ma czemu się dziwić. To, co słyszy się na jego temat, skutecznie zniechęca człowieka do jakichkolwiek relacji z jego osobą. Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy mając mnóstwo pieniędzy przeznaczają je na na głupoty, zamiast zrobić coś pożytecznego. Tyle dzieci cierpi z powodu braku jedzenia, tylu rodziców przepłakuje noce zastanawiając się nad tym jak przeżyją kolejny dzień, a on martwi się tylko tym jaki kolor powinno mieć jego nowe auto. 

                Marc odepchnął się rękami od stołu i ruszył prosto w moją stronę, cały czas patrząc mi w oczy. Nie wiedziałam co on zamierza więc stałam w miejscu jak sparaliżowana. Sekundę później, do moich nozdrzy dotarł zapach męskiego żelu pod prysznic, a przed swoimi oczami widziałam jego umięśniony tors, który nadal się do mnie zbliżał. Instynktownie odchyliłam się do tyłu, aż poczułam na swoich plecach twardy blat. Wszystkie moje zmysły szalały, a mózg nie mógł zarejestrować co się dzieje. Ręka Bartry powędrowała tuż za moje plecy, gdzie znajdowała się miska z jabłkami. Po chwili widziałam tylko iskierki rozbawienia w czekoladowych tęczówkach chłopaka, podczas gdy jego białe zęby  wgryzały się w soczysty owoc. 

                - Witam w domu - powiedział z szerokim uśmiechem i luźnym krokiem ruszył w stronę schodów, a ja podążywszy wzrokiem za jego sylwetką, w oszołomieniu podziwiałam ruch każdego mięśnia na jego cudownych, szerokich plechach.



Witam Was robaczki :D Kolejny rozdział ze specjalną dedykacją dla mojej kochanej "Gruszki na sośnie", za to, że cierpliwie znosi mój brak uwagi podczas pisania :* 
Trochę krótki, ale macie Bartrę. Myślę, że ta scena mniej więcej pokaże Wam, jak sobie wymyśliłam Marca w moim opowiadaniu :D Uwielbiam kiedy chłopak jest takim "bad-boyem" xd
Następny kiedy? Nie wiem. Zależy jak szybko napiszę rozdział szósty, a mam już zaczęty więc może niedługo, a może bardzo długo. Wiecie jak jest z moim pisaniem. 
Na koniec. Jeszcze raz serdecnie proszę o komentarze oraz o udział w ankiecie. To nie jest nic, z czym byście sobie nie poradzili więc do dzieła ! <3
Aaa! I jeszcze jedno! Dziękuję za pierwsze 1000 wyświetleń! Coś wspaniałego :D
+wkrótce szablon! Będzie piękny! :*


Piękni i młodzi *.*

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = NOWY ROZDZIAŁ

13 komentarzy:

  1. Kurcze, piłkarz okazał się być strasznym dupkiem. Rodzicom nie podoba się jego zachowanie i wcale się nie dziwię. Również byłabym niezadowolona. Ostatnia scena najbardziej mi przypadła do gustu. Czuję, że piłkarz specjalnie będzie prowokował dziewczynę albo "dręczył" ją w taki sposób, aby jej policzki stały się różowe.
    Pozdrawiam,
    http://liniezycia.blogspot.com/
    http://zakochanawwenecji.blogspot.com/
    http://niemajakczasucieka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy rozdział! :D Chociaż nie mogę się doczekać dalszych interakcji z Bartrą. :D Ja też lubię takich bad-boyów!
    Dodam, że oburzyła mnie rodzina dziewczyny! Jak tak można?! Tylko kasa innymi w głowie... Porażka.

    Czekam z niecierpliwością na nowości! :)

    Pozdrawiam, Julss xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj kochana! :))

    Po pierwsze: przepraszam, że dopiero teraz mogę Ci godziwie podziękować! :)) Chciałabym, aby moje czytelniczki wiedziały, że zawsze je odwiedzę, zainteresuję się ich wypocinami! :)) Tylko w weekendy nie mam na nic czasu, dlatego wybacz mi, iż dopiero od poniedziałku będę nadrabiała zaległości! ;))
    W tym przypadku nie musiałam zmuszać się do czytania, gdyż jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej twórczości! :)) Piszesz lekko, wspaniale, a tematyka bez cienia wątpliwości wpada w mój gust! :)) Podbiłaś moje serduszko kochana! :D ^^ Właśnie zdobyłaś czytelniczkę! Stałą! :D Gratuluję dobrze wykonywanej pracy oraz wielkiego talentu! :)) ^^ *.*
    Muszę Ci zdradzić, że kocham piłkę nożną i piłkarzy! :D Chociaż kibicuję Realowi, szaleję za Marciem! :D ^^ Taki przypadek ze mnie! :D Dochodzi skomplikowana sytuacja z rodziną, niegrzeczni chłopcy i jestem Twoja! :)) :**
    Życzę Ci mnóstwa weny, gdyż zadamawiam się tu! :))

    Pozdrawiam serdecznie i ściskam ze wszystkich sił! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja całym sercem jestem za Barcą, ale koło Ramosa nie da się przejść obojętnie <3 (nie powinnam tego mówić, gdyż jestem tu kontrolowana, ale wchodząc w jakiekolwiek relacje ze mną, trzeba sie liczyć z tym, że zawsze będę wzdychać do piłkarzy) xd
      Jak Ty jesteś pod wrażeniem mojej skromnej "twórczości" to nie wiem co mam powiedzieć o Twojej Twórczości przez duże "T" :D W każdym razie, bardzo się cieszę z tego powodu i liczę, że zostaniesz jak najdłużej :*

      Usuń
  4. No no rozdział świetny,nie dziwię się,że nie chce za bardzo u nich pracować gdybym przeczytała takie rzeczy na temat tej osoby też nie chciałabym tam pracować,ale żyć jakoś trzeba !;)
    Nikt pewnie z nas nie lubi takich bogatych ludzi którzy panoszą się jakby byli nie wiadomo kim :D Ale myślę,że między nimi coś zaiskrzy :)
    I jej rodzina wgl co to jest kasa najważniejsza.
    Czekam na kolejny !
    Proszę o informowaniu mnie o kolejnych rozdziałach na moim blogu na którego serdecznie zapraszam
    http://liampaynejade1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa i jeszcze widzę,ze nie masz szablonu tutaj masz link do strony z szablonami,dziewczyna na zamówienie robi świetne szablony
      http://graphic-foxes.blogspot.com/

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo za miłe słowa! A co do szablonu, to jeszcze go nie ma, ale jest już zamówiony także myślę, że niedługo się pojawi. W każdym razie, dziękuję za link :)

      Usuń
    3. Nmzc :) Iii Barca górą! :D

      Usuń
  5. Genialne !! Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem ciekawa co będzie dalej,bo zapowiada sie naprawde w porząsiu :D
    dodaje zakładke,słonko <3

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam na nn!
    wielki-powrot-narnii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Bad boy? jak dla mnie to on po prostu jest niewychowanym dzieciakiem, który każdą ładniejszą dziewczynę chciałby zaciągnąć do łóżka. Jak dla mnie bad boy kojarzy się z czymś więcej niż imprezami, wielkim hajsem i milionem zboczonych tekstów. Ale trzeba przyznać, przystojny jest. W ogóle to nie wiem, jakim cudem ja jeszcze nigdy nigdzie nie napotkałam tej ślicznej buźki xD Ale to pewnie dlatego, ze tak jak już wcześniej wspomniałam - piłka nożna to nie moje klimaty.
    A co do głównej bohaterki - Maresol z tego co pamiętam, tak? Przez jakiś czas mogę się jeszcze z tym mylić, dość trudne do zapamiętania imię xD Wydaje się trochę zagubiona i onieśmielona zachowaniem Marca. I chociaż jestem niemal pewna, że wyjdzie z tego coś głębszego, to nie wątpię, że to będzie dla niej trudna współpraca. Ale myślę, że nie da za wygraną, chociażby ze względu na swojego ojca, który jak widać jest w ciężkim stanie. W ogóle to trochę jej współczuję, ze nikt zupełnie jej nie pomógł w takiej sytuacji. To wydaje mi się aż trochę dziwne :/
    W ten weekend prawdopodobnie nie uda mi się już więcej przeczytać, bo mam jeszcze sporo zaległości na innych blogach, ale postaram się powrócić, o ile i Ty rzecz jasna zawitasz do mnie ;)
    http://uwiezieni-w-przeszlosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten pożal się Boże chyba piłkarzyna (dobrze kojarzę?), to nie jest zabawny, niegrzeczny chłopiec, z zadatkami na prawdziwego mężczyznę, choćby w łóżku, a totalna niewychowana gimbaza, której rodzice się nie popisali podczas wpajania mu zasad, norm i wytaczania granic. Choć może niepotrzebnie winie rodziców, w końcu mógł taki stać się później, ale ja gdybym była jego matką, to nie ważne, że jest ode mnie większy i silniejszy, ale dałabym mu w pysk, gdyby przy mnie się tak zachowywał, bo zwyczajnie byłoby mi wstyd za takiego syna.
    Kolejna sprawa to podejście bohaterki do cudzych pieniędzy. Jasne, że rodzina powinna sobie pomagać i ludzie, którzy są z sobą blisko powinni być względem siebie lojalni, pomocni i wspierać się nawzajem w trudnych chwilach, ale już nie można wymagać od obcych, że będą altruistami. To, że jedni mają szczęście, farta, czy po prostu umieją sobie poradzić i się czegoś dorobić nie znaczy jeszcze, że powinni się tym dzielić z ludźmi, którzy są mniej zaradni, nie mieli szczęścia, albo są zwyczajnie leniwi. Jasne, że Afryce powinno się pomagać, ale wydaje mi się, że to powinno być za sprawą podatków, sama bym wolała finansować afrykańskie dzieci, by nie chodziły głodne, niż polskiego alkoholika, co za mój podatek kupuje sobie spirytusik - wyszła ze mnie patriotka jak cholera, prawda? Dla mnie po prostu liczy się człowiek, a nie jego obywatelstwo i niektórzy na pomoc zasługują, należy im się ona, nie mają wyjścia sami poprawić swojej sytuacji, a inni? A inni... inni są inni i ja nie czuję do nich empatii. Dobrym przykładem też jest lecznictwo i brak refundowanych leków. Moim zdaniem leczenie powinno być darmowe, nie mówię tu o tabletkach na ból gardła czy głowę, ale już antybiotyki powinny być darmowe, zwłaszcza dla dzieci, które same nie mogą na to zarobić, lub dla seniorów, którzy już wystarczająco dużo pracowali na dobro ogółu, albo dla ludzi, co leżą w szpitalach i nie mają możliwości zarobić na leki które są płatne, bo renty ich są za niskie, nawet te chorobowe (mam przyjaciółkę chorą na raka, co za niektóre leki musi płacić) - jak dla mnie takie coś jest kpiną i powinno zostać zlikwidowane, takie leczenie powinno być darmowe.
    To skoro już sobie wylałam swoje żale i przepraszam, że są i na temat i nie na temat, ale po prostu ten rozdział mnie tak natchnął i pobudził do refleksji, rozmyślań, itd, więc postanowiłam się nimi od razu podzielić.

    Od razu dodam taką krótką informację, że zazwyczaj czytam opowiadania swoich czytelników, gdyż po prostu ostatnio mam bardzo ograniczony czas i nie starcza mi czasu by czytać wszystko co mi się spodoba, wiec spośród tego co mi się spodoba, zaglądam przede wszystkim na te opowiadania, których autorzy wpadają także do mnie:
    http://takamilosc.blogspot.com/p/moje-blogi.html

    OdpowiedzUsuń