Serdecznie proszę o udział w ankiecie :)
+włączona możliwość komentowania z anonima (nie wiem dlaczego była wyłączona...)
weryfikacja obrazkowa też już została wyłączona... (co ten blogger?! -.-)
+włączona możliwość komentowania z anonima (nie wiem dlaczego była wyłączona...)
weryfikacja obrazkowa też już została wyłączona... (co ten blogger?! -.-)
Siedziałam
w kuchni przy niewielkim stoliku, beznamiętnie wpatrując się w ciemno-brązową
ciecz, która znajdowała się w moim kubku i miała postawić mnie na nogi, ale trochę
średnio jej to wychodzi... Czuję jak moje oczy same się zamykają, co
spowodowane jest kolejną nieprzespaną nocą. Cały czas przewracałam się z boku
na bok, próbując odgonić wszystkie dręczące mnie myśli. W mojej głowie co
chwilę pojawiały się wspomnienia mojej mamy, mój tata leżący w szpitalu i
dodatkowo fakt, że muszę przeprowadzić się do obcego mężczyzny, który jest
piłkarzem najlepszego klubu na świecie i bynajmniej nie ma dobrej opinii wśród
ludzi, potęgował moją bezsenność.
Kiedy
o godzinie 8:00 usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, moje serce zaczęło
bić dwa razy szybciej. Odblokowałam telefon i zobaczyłam, że nadawcą jest pan
Bartra. Tak jak się umawialiśmy- wysłał dokładną godzinę i adres gdzie mamy się
spotkać. Podejrzewam, że będzie to dom,
w którym od dziś spędzać będę większość swojego czasu. Na miejscu miałam być o
16, więc spokojnie zdążę spakować najpotrzebniejsze rzeczy i jeszcze odwiedzić
tatę. Wczoraj tylko do niego zadzwoniłam i miałam z tego powodu strasznie
wyrzuty sumienia.
Nie
marnując czasu, dopiłam już praktycznie zimną kawę i poszłam na górę. Najpierw
wstąpiłam do sypialni taty, aby zdjąć z szafy niewielką walizkę, do której
włożę ubrania i kosmetyki. Wzięłam ją do pokoju i otworzywszy, zobaczyłam, że w
środku znajduje się kartonowe pudełko. Z ciekawości zajrzałam do niego i
momentalnie tego pożałowałam. Kiedy podniosłam pokrywkę, moim oczom ukazały się
nasze rodzinne zdjęcia. Ja, tata i mama- szczęśliwi jak nigdy. Usiadłam po
turecku i dokładnie przeglądałam jedno po drugim, czując jak po policzkach
ciekną mi łzy. Od śmierci mamy starałam się o tym nie myśleć, chociaż nie
wychodziło mi to zbyt dobrze. Jednak kiedy zobaczyłam te fotografie, wszystko
we mnie pękło. Te wspomnienia, cudowne chwile uderzyły we mnie z siłą czołgu i rozbiły
na milion drobnych kawałeczków. Już nawet nie starałam się kontrolować łez,
które coraz to większymi strumieniami spływały z mojej twarzy. Głośno zanosiłam
się płaczem, wiedząc, że i tak nikt mnie nie usłyszy ponieważ jedyna osoba,
która mi pozostała jest właśnie w szpitalu. Nawet nie widziałam co znajduje się
na kolejnych zdjęciach, bo słona ciecz zamazywała mi cały obraz. Tak bardzo
chciałam cofnąć czas, mieć znowu obojga rodziców przy sobie. To wszystko spadło
na mnie za szybko. Jeszcze do niedawna byłam nieodpowiedzialną nastolatką,
która buntując się przeciwko rodzicom, robiła sobie tatuaże czy kolczyki w
różnych miejscach, a teraz nagle mam wydorośleć? Jeżeli to wszystko jest
pomysłem Boga, to ma niezłe poczucie humoru. Oparłam się plecami o łóżko i
podciągnęłam kolana pod samą brodę. Nie znosiłam tych momentów, kiedy czułam
się tak cholernie samotna i niepotrzebna. Miałam jakieś ciotki, wujków i
kuzynostwo, ale kiedy mój tata trafił do szpitala, a ja poprosiłam ich o pomoc,
wszyscy się odwrócili twierdząc, że oni również potrzebują pieniędzy. Gówno
prawda. Rodzina od strony taty praktycznie śpi na kasie, ale po co się dzielić,
skoro można mieć wszystko dla siebie, czyż nie? W jednej chwili cały mój żal
przerodził się w niesamowitą złość. Jak można być tak nieczułym na ludzką
krzywdę? Jak człowiek, może być tak obojętny na los własnego brata? Nigdy tego
nie zrozumiem. Dopóki mieliśmy pieniądze, wszystko było w porządku, ale kiedy
mama odeszła, a tata stracił pracę, nagle staliśmy się dla nich obcymi ludźmi.
Człowiek kocha patrzeć na czyjś upadek, ale ja nie dam im tej satysfakcji. Pokaże
im, że jeżeli mi na czymś zależy, to osiągnę to. Nawet jeżeli miałabym zapłacić
za to najwyższą cenę.
Dłońmi
otarłam łzy i włożyłam wszystkie zdjęcia z powrotem do pudełka, po czym
odniosłam je i schowałam na samym dnie szafy. Czy chciałam zapomnieć? Nie. Po
prostu wolałam w najbliższym czasie nie natrafić na nie ponownie, bo skończyło
by się to tak jak przed chwilą. Weszłam do łazienki i opłukałam twarz zimną wodą,
aby nieco zmyć ślady płaczu. Opuchlizna z oczu zapewne tak szybko nie zejdzie,
ale może zanim pojadę na spotkanie, stanie się trochę mniej widoczna.
Pozbierałam z półki i szafek wszystkie swoje najpotrzebniejsze kosmetyki i
włożyłam je do saszetki, którą włożyłam do walizki. Następnie spakowałam do
niej trochę bluzek, spodenek i innych ubrań oraz rzeczy, które z pewnością będą
przydatne.
***
Zaraz
po wizycie w szpitalu, wzięłam walizkę i poszłam na przystanek taxi. Bardzo się
cieszyłam, że odwiedziłam tatę, ponieważ byłam teraz spokojniejsza. Lekarz
powiedział, że jest coraz lepiej, a pobyt w sanatorium i utrzymywanie
odpowiedniej diety pomoże w uniknięciu kolejnego zawału. Niemniej jednak, nadal
będą potrzebne pieniądze na leczenie, więc chcąc nie chcąc, pracę muszę mieć.
Im bliżej miejsca, gdzie miałam wysiąść, tym
bardziej miękły mi kolana. Tu już nie chodzi o mieszkanie u obcej osoby, ale
cholera dlaczego tą "osobą" ma być akurat Marc Bartra ? Poczytałam
sobie co nieco o nim i nie sądzę żeby nasza współpraca była owocna. Z tego co
piszą, wynika że piłkarz jest niezłym kobieciarzem i imprezowiczem. Podobno na
boisku był niezastąpiony, dopóki pieniądze i sława nie uderzyły mu do głowy.
Zamiast treningów wybierał pub`y i dyskoteki, co przyczyniło się do obniżenia
jego formy i wyleciał z podstawowego składu. Gdyby nie to, że tak bardzo
potrzebowałam pieniędzy, zrezygnowałabym z tej oferty. Zwłaszcza po tym, jak
przeczytałam, że każdy, kto podejmuje pracę w jego domu, rezygnuje z niej
szybciej niż ją w ogóle znalazł. Taaa, nie brzmi to wszystko zbyt
optymistycznie...
Z
chwilą, gdy do moich uszu dotarł głos kierowcy, oznajmiający, że jesteśmy na
miejscu, moje mięśnie niespodziewanie się spięły. Przełknęłam gulę, która
utworzyła mi się w gardle i chwyciwszy za klamkę, wysiadłam z pojazdu. Ręce
zaczęły mi się pocić, serce zaczęło bić dwa razy szybciej, a oddech przybrał
nienaturalne tempo. Rozważałam opcję ucieczki, ale wtedy zobaczyłam jak w moją
stronę idzie pan Bartra z żoną.
-
Dzień dobry - uśmiechnęłam się nieznacznie i nerwowo zaczęłam wykręcać palce w
rękach. Byłam pewna, że mój głos brzmiał bardzo nienaturalnie, ale nic nie
mogłam na to poradzić. Cieszyłam się, że przez ten cały stres, jestem w stanie
cokolwiek z siebie wykrztusić.
-
Dzień dobry. Baliśmy się, że się pani rozmyśliła - sądzę, że byli przygotowani
na taką ewentualność, gdyż ulga w oczach pana Fabio, była wyraźnie zauważalna.
Taksówkarz wyjął z bagażnika moją walizkę i postawił tuż obok mnie. Dopiero
teraz zerknęłam na dom, który znajdował się przede mną. No okej, nie oszukujmy
się... to nie był dom, tylko jakiś pieprzony pałac!
Budynek
był naprawdę ogromny. Ściany miały kolor kremowy, a wokół dużych, białych okien
były złote zdobienia. Z przodu widoczne były dwa balkony, z białymi,
marmurowymi barierkami. Brama była wysoka, a do drzwi prowadziła długa ścieżka
z brązowych kamyczków, obrośnięta różami i niewielkimi, zielonymi krzaczkami.
Wszystko wyglądało jak w bajkach Disneya, a ja już wiedziałam, że kompletnie tu
nie pasuje.
Kiedy
stanęliśmy przy wejściu, ktoś gwałtownie pociągnął za klamkę, a po chwili z
drzwi wybiegła rozwścieczona dziewczyna. Odsunęłam się na bok, nie chcąc stawać
jej na drodze. Co jak co, ale na zrównoważoną psychicznie to ona mi nie
wyglądała...
-
Zobaczysz Bartra! Jeszcze tego pożałujesz! - takimi oto słowami pożegnała się
ze stojącym przede mną chłopakiem. Jak można było zauważyć, nie specjalnie go
to ruszyło. Jego mina wydawała się znudzona, a on sam najwidoczniej był
przyzwyczajony do takich sytuacji. Przeciągając się nieznacznie, podrapał się
po nagiej klatce piersiowej, a po chwili zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół.
Boże, on stał przede mną w samych bokserkach! Powinnam odwrócić wzrok, ale jego
ciało było wręcz idealne. Szerokie barki, wąska talia, umięśnione ręce i nogi i
wyrzeźbiony brzuch. Do tego ta opalenizna, zmierzwione włosy i duże,
intensywnie brązowe oczy otoczone czarnymi rzęsami, których długości aż mu
zazdrościłam. Mogłabym tak wymieniać dłużej, gdyby nie głos, który przywrócił
mnie do rzeczywistości.
-
Zrób zdjęcie, będzie na dłużej - to jedno zdanie, któro padło z jego ust,
sprawiło, że chciałam zapaść się pod ziemię. Byłam pewna, że moje policzki są
czerwone, a kiedy dostrzegłam na jego twarzy bezczelny uśmiech, tylko się w tym
utwierdziłam.
-
Marc! - syknęła pani Catalina, upominając go. Cóż, muszę przyznać, że dał
próbkę tego, o czym piszą w gazetach. Nie zmienia to jednak faktu, że jest
nieprzyzwoicie przystojny. Piłkarz przewrócił oczami i po chwili znów na mnie
spojrzał, co mnie bardzo peszyło.
-
Proszę, wejdźmy dalej - ojciec Hiszpana
postanowił zignorować jego zachowanie i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
Wnętrze
domu wcale nie odstawało od tego, co widać z podwórka. Salon był urządzony
nowocześnie, w jasnych kolorach, tak samo jak reszta pomieszczeń, które udało
mi się narazie dostrzec. Widać, że to typowo męskie mieszkanie, ale wyglądało
bardzo schludnie i czysto, co zapewne nie było zasługą Marca.
-
Może zacznijmy od kuchni - po tych słowach podążyłam w ślad za rodzicami Marca,
a on sam szedł tuż za mną. Czułam się strasznie nieswojo w jego towarzystwie. Miałam
wrażenie, że obserwuje każdy mój ruch.
-
Ta część domu należy do Rosity, która tutaj gotuje. Oczywiście możesz z niej
korzystać kiedy tylko będziesz potrzebowała - wyjaśniła mi pani Catalina - w
zasadzie, to cały dom jest do twojej dyspozycji - dodała po chwili
zastanowienia i uśmiechnęła się.
-
Włącznie z moją sypialnią - wtrącił Marc z rozbawioną i pewną siebie miną.
Momentalnie poczułam jak robi mi się gorąco, a zdradliwe rumieńce wkradają się
na moją twarz.
-
Synu, idź się ubierz, proszę - tym razem głos zabrał jego ojciec, który nie
krył swojej złości. Widać, że nie pasował im styl bycia ich syna, ale z drugiej
strony, nie ma czemu się dziwić. To, co słyszy się na jego temat, skutecznie
zniechęca człowieka do jakichkolwiek relacji z jego osobą. Nigdy nie rozumiałam
ludzi, którzy mając mnóstwo pieniędzy przeznaczają je na na głupoty, zamiast
zrobić coś pożytecznego. Tyle dzieci cierpi z powodu braku jedzenia, tylu
rodziców przepłakuje noce zastanawiając się nad tym jak przeżyją kolejny dzień,
a on martwi się tylko tym jaki kolor powinno mieć jego nowe auto.
Marc
odepchnął się rękami od stołu i ruszył prosto w moją stronę, cały czas patrząc
mi w oczy. Nie wiedziałam co on zamierza więc stałam w miejscu jak
sparaliżowana. Sekundę później, do moich nozdrzy dotarł zapach męskiego żelu
pod prysznic, a przed swoimi oczami widziałam jego umięśniony tors, który nadal
się do mnie zbliżał. Instynktownie odchyliłam się do tyłu, aż poczułam na
swoich plecach twardy blat. Wszystkie moje zmysły szalały, a mózg nie mógł
zarejestrować co się dzieje. Ręka Bartry powędrowała tuż za moje plecy, gdzie
znajdowała się miska z jabłkami. Po chwili widziałam tylko iskierki rozbawienia
w czekoladowych tęczówkach chłopaka, podczas gdy jego białe zęby wgryzały się w soczysty owoc.
-
Witam w domu - powiedział z szerokim uśmiechem i luźnym krokiem ruszył w stronę
schodów, a ja podążywszy wzrokiem za jego sylwetką, w oszołomieniu podziwiałam
ruch każdego mięśnia na jego cudownych, szerokich plechach.
Witam Was robaczki :D Kolejny rozdział ze specjalną dedykacją dla mojej kochanej "Gruszki na sośnie", za to, że cierpliwie znosi mój brak uwagi podczas pisania :*Trochę krótki, ale macie Bartrę. Myślę, że ta scena mniej więcej pokaże Wam, jak sobie wymyśliłam Marca w moim opowiadaniu :D Uwielbiam kiedy chłopak jest takim "bad-boyem" xdNastępny kiedy? Nie wiem. Zależy jak szybko napiszę rozdział szósty, a mam już zaczęty więc może niedługo, a może bardzo długo. Wiecie jak jest z moim pisaniem.Na koniec. Jeszcze raz serdecnie proszę o komentarze oraz o udział w ankiecie. To nie jest nic, z czym byście sobie nie poradzili więc do dzieła ! <3
Aaa! I jeszcze jedno! Dziękuję za pierwsze 1000 wyświetleń! Coś wspaniałego :D
+wkrótce szablon! Będzie piękny! :*
Piękni i młodzi *.*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = NOWY ROZDZIAŁ
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = NOWY ROZDZIAŁ